Temat bardzo mały a budzący w grupie bonzaistów duże emocje, choć osobiście uważam, że całkowicie niepotrzebnie.
Istnieją różne sposoby pozyskiwania okazów przeznaczonych na bonsai:
- zakup ciekawej rośliny (nie bonsai!) w szkółce,
- pozyskanie z natury (lasu, łąki, gór…) tudzież od sąsiada, z zakątka działki czy tym podobne,
- zakup gotowego bonsai lub wstępnie ukształtowanej rośliny,
- rozmnażanie z sadzonek (ukorzenianie fragmentu rośliny), szczepienia materiału,
- wyhodowanie z nasion.
Wymieniłem w kolejności według popularności. Najczęściej chyba zdarza się pozyskiwać z natury lub poszukiwać w szkółkach bardziej karłowatych form.
Podstawowym, i chyba tak naprawdę jedynym minusem, tej metody jest to, że na jakieś efekty trzeba poczekać około 6 lat, a na ciekawe zapewne z kilkanaście. Zależy to też oczywiście od gatunku.
Jest to swego rodzaju żmudna zabawa i należy uzbroić się w cierpliwość. Choć z drugiej strony sztuka bonsai z założenia oznacza brak pośpiechu, ale pewnie każdy chciałby zobaczyć efekt szybciej niż po 10 latach. Uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie aby próbować, ale jako dodatek, a nie jako jedyną drogę prób z bonsai. Inaczej szybciej zwątpimy niż cokolwiek osiągniemy.
Pewną zaletą zabawy w „bonsai z nasion” jest to, że nie ponosi się prawie żadnych kosztów. Nasiona kosztują zaledwie kilka złotych. Na dodatek można wybrać gatunki, które trudno dostać w postaci sadzonek a tym bardziej takich, z których byłby pożytek zakładając formowanie na bonsai.
A więc o co całe to obruszanie się przez niektórych na „nasiona bonsai”? Problem w interpretacji tej nazwy. Nasiona bonsai to nic innego jak nasiona gatunków drzew i krzewów nadających się do prowadzenia w formie bonsai. Czyli prawie wszystkie. Mogą to być różne z naszej strefy klimatycznej nawet, takie jak sosny, klony, modrzewie, jałowce, lipa. Gdyby zacząć od nazwania ich „nasiona gatunków drzew i krzewów nadających się do prowadzenia w formie bonsai” to połowa problemu byłaby z głowy.
A druga połowa problemu? Jest taka, że na Allegro sprzedawcy mamią wyłącznie zdjęciami niesamowitych okazów bonsai, często nawet kilkudziesięcioletnich. Wszystko jest przedstawione jak idylla – zasiewasz i oczekuj cudów jak na fotografiach. Ani słowa o tym jak wygląda droga do uzyskania takich efektów.
Także zdjęcia znalezione w internecie przez przygotowującego sprzedaż wprowadzają w błąd. Niejednokrotnie widziałem informację o gatunku, a na zdjęciach przewijały się najróżniejsze odmiany, każda inna. Czyli rażąca niewiedza sprzedającego i wprowadzanie w błąd. I czegóż spodziewać się po nasionach z takiego źródła?
Zatem nie ma nic złego w uprawie drzew przeznaczonych na bonsai od zera, od nasionka, pod warunkiem, że mamy świadomość, że musi to potrwać. W przypadku powodzenia jednak satysfakcja nieopisana :) Traktujmy zatem zabawę „bonsai z nasion” na luzie i jako dodatek, na którego efekty czekamy zajmując się w ciągu roku dorosłymi dużymi okazami.
Takich wymiarów drzew ani krzewów do dalszej pracy nad nimi nie znajdziesz w szkółce ani raczej mała szansa na pozyskanie z natury. Możesz jednak o ten proces zadbać od samego jego początku. Nie mylmy jednak mini bonsai ze zwykłą roczną siewką, która bonsai nie jest.
Zatem powodzenia.
Świeże zdrowe nasiona można nabyć w sklepie internetowym palmatum.pl Z tych nasion uzyskiwane są sadzonki w nim sprzedawane, więc wiemy co oferujemy i jest pewność efektu.
Dzień Dobry, Cześć i czołem,
znalazłam blog w poszukiwaniu informacji o nasionach Bonsai, chciałabym spróbować swoich sił, jednak jako kompletny laik w tym temacie nie wiem od czego zacząć, od jakich nasion. Chciałabym rozpocząć przygodę od jednego drzewka liściastego i jednego iglastego. Czy są jakieś drzewka „łatwiejsze w obsłudze dla laika” czy nie ma to żadnego znaczenia?
Czołem.
Z liściastych proponuje klona palmowego.
Niekłopotliwy, wdzięczny w uprawie.
Z iglaków kosodrzewinę, lub modrzew. Ze wskazaniem na to pierwsze.
pozdrowienia